Zielskie opowieści z Wężowego Wzgórza


Czuję ogromną ekscytację otwierając nowy rozdział swojej pracy, a właściwie pasji. Dotychczas mogłyście śledzić moje poczynania w social mediach, ale od dawna czułam, że to medium już nie zaspokaja moich ani Waszych potrzeb. Informacje w social mediach żyją krótko, posty są ograniczone ilością znaków, trudno rozwinąć myśl lub wejść głębiej w ciekawe zagadnienie. Również Wy macie problem z odnalezieniem interesujących Was informacji. Dlatego bardzo się cieszę mogąc tutaj kreować zupełnie nową, znacznie bardziej usystematyzowaną i stabilną przestrzeń.
Mówi się, że blogi są passe, że lata świetności za nimi. Jednak dla mnie są one wciąż ciekawym źródłem informacji i do których mogę regularnie wracać. Męczy mnie szybkość z jaką przepływają informacje w social mediach. Nie nadążam za nimi. Teksty blogowe dają możliwość zatrzymania się na chwilę, wejścia w coś głębiej, zastanowienia się. Gdy zapytałam Was jaka forma serwowania informacji jest dla Was najbardziej przyjazna niemal jednogłośnie odpowiedziałyście, że BLOG. Super! bo ja czuję dokładnie to samo.
Możecie zatem spodziewać się tekstów o życiu na wsi (wiem, że wiele z Was o tym marzy), o byciu rolniczką, o dzikiej kuchni, zielarstwie i ziołolecznictwie, magii, która stanowi istotną część mojego życia i oczywiście o etnobotanice.
WIEŚ
Gdy spełniłam swoje życiowe marzenie i za wszystkie życiowe oszczędności kupiłam gospodarstwo rolne okazało się, że marzenia mają ten przywilej, którego nie ma realne życie, są pozbawione trudu i wysiłku, to wyidealizowane, perfekcyjne wizje, w których wszystko układa się po naszej myśli i idzie zgodnie z planem. Życie toczy się jednak inaczej, wybiera drogę trudniejszą i bardziej skomplikowaną. Gdy podpisywałam akt notarialny nie miałam świadomości, że podpisuję zgodę na najtrudniejsze życiowe wyzwanie. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że posiadanie toalety, ciepłej wody czy ogrzewania stanie się moim największym pragnieniem i luksusem, o który będę musiała zawalczyć.
BYCIE ROLNICZKĄ
Wydawało mi się, że założenie gospodarstwa rolnego (zgodnego z obowiązującymi przepisami prawa) będzie czystą formalnością. Otóż nic bardziej mylnego. Informacje na temat rolnictwa są byle jakie jak plony niedoświadczonego rolnika, a artykuły rządowe, dedykowane rolnikom napisane są w jakimś narzeczu i bardziej przypominają konkurs językowy zatytułowany „Kto umieści więcej nieznanych nikomu słów w jednym, tysiąckrotnie złożonym zdaniu" niż stanowią źródło rzetelnej informacji. (Z tego miejsca pragnę serdecznie pozdrowić autorów tych artykułów!)
Na blogu będę dzieliła się szczęściem życia na wsi, ale pokażę też tę drugą stronę, tę która ze szczęściem niewiele ma wspólnego. Nie po to by Was zniechęcić lecz by pokazać potencjalne trudności jakie mogą stanąć na Waszej drodze gdybyście o takim życiu zamarzyły.
DZIKA KUCHNIA
Niezmiennie będę raczyła Was pysznościami i ciekawostkami dzikiej kuchni. Jej znajomość w dzisiejszych, jakże niepewnych czasach, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Wiem, że macie dość żywności z marketów i zawsze cieszy mnie Wasza żywiołowa reakcja na pokazywane przeze mnie „zakupy" w pobliskim lesie.

MAGIA I ETNOBOTANIKA
Nie ma roślin bez magii i nie ma magii bez roślin. Wg H.C. Agrippy magia to filozofia wyższa, misterium, umiejętność rozróżniania i łączenia rzeczy, a dzięki wnikliwości i pogłębionej wiedzy możność tworzenia cudownych skutków.
Jak liczne są elementy, które nazywane są gatunkami rzeczy,Co sprawia ciepło, co ziemię, co wilgotne powietrze,
Co zdradzają i skąd [są] początki wielkiego nieba,
Skąd przypływy morza lub tęcza o różnych kolorach,
Które to chmury wzbudzają wrzaskliwe grzmoty,
Dlaczego też z fletu wydobywa się strumień powietrza,
Jakie tajemnice powodują rozbłyski w nocy,
Co sprowadza komety, jaka mroczna moc wstrząsa nabrzmiałą ziemią,
Jakie [są] zarodki złota, a jakie żelaza i czym jest rozumna siła ukryta w naturze.
Marek Wergiliusz, Eneidy: I, 743.
Jestem wnikliwą obserwatorką otaczającej mnie rzeczywistości, łączę życiowe kropki jak gwiazdy w konstelacjach, zachwycając się tym co z tych połączeń powstaje. Rośliny to towarzyszki rytuałów, strażniczki marzeń sennych, inicjatorki wewnętrznych podróży, zaklinaczki rzeczywistości. To karmicielki, lekarki i pielęgniarki. Przyglądam się z ciekawością relacjom jakie tworzyły z ludźmi na przestrzeni wieków. Niepostrzeżenie wkradają się w nasze życia, wypełniają je, a czasami nawet przejmują (tym są uzależnienia). Myślimy, że sprawujemy nad nimi kontrolę, że są takie jak my chcemy. Nie, to my robimy wszystko pod ich dyktando. Dbamy o nie, pielęgnujemy, kreujemy nowe gatunki, rozmnażamy. W naszych ogrodach pilnujemy by rosły, nawożąc je i podlewając. Wzdychamy do ich piękna, oddajemy hołd. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to one sterują nami, a ludzkość w obecnym kształcie to wynik ich działania.
OGRÓD
Jestem opiekunką zaczarowanego ogrodu. Pełnego zakamarków i dziwacznych roślin. Nie zaprojektowałam go, takiego zastałam. Gdy po raz pierwszy przyjechałam oglądać mój obecny dom, wyjechałam z przekonaniem, że nigdy w nim nie zamieszkam. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, nawet od drugiego nią nie była, ale rośliny zamieszkujące teren wokół niego już wtedy zobaczyły we mnie piastunkę. Zrobiły to co robią bardzo skutecznie, wpełzły w moje serce i przejęły myśli. Czereśnie, jabłonki, śliwy i leszczyny, dęby, jesiony, wierzby, klony i sosny, magnolie, róże, rododendrony, berberysy, kłokoczki, jałowce, cisy i kaliny, wiciokrzewy, pigwowce, pięciorniki, liliowce i hortensje...Wymienić ich wszystkich nie zdołam. Te wszystkie istoty zaniedbane, chorujące, często umierające wołały o uwagę, bo ogród ludzkiej uwagi potrzebuje. Cóż było robić, ja szukałam domu, one opiekunki...
Pragnę się z Wami dzielić wiedzą i niewiedzą jak czynić ogrody przyjazne ludziom i żywotom wszelakim, jak nawet małe ogródeczki przekształcać w raje tętniące różnorodnością i życiem. Witam Was w tej nowej, blogowej przestrzeni. Rozgośćcie, wypijcie kawę lub herbatę i zagłębcie się w opowieści z Wężowego Wzgórza.