Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

DZIKI OGRÓD

2022-08-10
DZIKI OGRÓD

Gdy wprowadziłam się do domu na Wężowym Wzgórzu mój ogród był opuszczony od lat. Nikt go nie pielęgnował, nie przycinał krzewów, nie wycinał martwych drzew i nie grabił liści. Moi bliscy łapali się za głowę i za nożyce by wycinać, przycinać, usuwać. Ja stałam z boku i przyglądałam się temu szukając w sobie odpowiedzi gdzie jest granica tych działań. W końcu powiedziałam: dość! Kazałam odłożyć sektory, piły i siekiery.

Mój ogród ma pozostać dziki, w ekstremalnej formie. Stawiam czoła wszystkim odwiedzającym mnie ogrodnikom, którzy w dobrej wierze, mówią co powinnam wyrwać, wyciąć, wypalić, opryskać, najlepiej „randapem” (tak, tak, tacy też są i zazwyczaj to pole pokrzywy wywołuje ich furię). Matka załamuje ręce i odwraca wzrok od glistnika jaskółczego ziela, który w równiuteńkim rządeczku rośnie wśród liliowców i powojnika. Bez mojej aprobaty nic nie może zostać ruszone. Jestem jak żandarm na straży dzikości swojego ogrodu. Dlaczego? - pyta matula. Otóż dlatego, że patrzę na ten ogród jak na żyjący ekosystem. Obcując z nim codziennie widzę gdzie i co w nim żyje. To nie jest ogród, który ma zaspokajać ludzką potrzebę piękna i porządku; tam grządka, tam rabatka, tam skoszona trawa. To ogród, który ma służyć wszystkim istotom, ma pełnić funkcję tętniącej życiem oazy.

Po martwych drzewach paradują dzięcioły. W koronach dziko narosłych klonów wiją gniazda niezliczone gatunki ptaków, które śpiewają niemal całą dobę. Na potężnym świerku nocą płacze puszczyk. Po uschniętych gałęziach magnolii wije się szczęśliwy bluszcz. W butwiejących hałdach liści jaja składają padalce i zaskrońce (jest ich tak dużo, że nazwa Wężowe Wzgórze wydawała się jedyną słuszną). Spod kamieni, o poranku, wyłażą zwinne jaszczurki i wystawiają swoje pyszczki w stronę grzejącego słońca. Wśród gęstych krzewów świetliki, chrabąszcze majowe, piękne motyle i ćmy znajdują kryjówki i miejsce wytchnienia. Wiewiórki od rana psocą w koronach wysokich drzew, zrzucając na ziemię resztki orzechów i szyszek. Kuny i lisy wychodzą dopiero w nocy, wiedząc, że psy poszły spać, a o świcie zaczynają drzeć się bażanty, których małe łebki w psach zagrożenia nie widzą. Zanim naprawiłam płot przychodziły też sarny ze swoimi młodymi i obgryzały soczyste pędy. 

Życie w mym ogrodzie toczy się na pełnych obrotach. Jest gwarno, śpieszno i tłoczno niemal jak na ulicach dużego miasta. Zazwyczaj jednak panuje tu względny porządek, bo szanujemy się wzajemnie. Nawet osy, które zrobiły gniazdo nad tarasem schodzą mi z drogi, a ja im. Po co sobie przeszkadzać?

Mam duży ogród i łąkę więc na wiele mogę sobie pozwolić. Gdy mała działka przy domu lub ogródek działkowy to robi się trochę ciaśniej i wszyscy, którzy by chcieli się tam pomieścić, miejsca dla siebie nie znajdą. Nie można dać sobie wejść na głowę. Choć jestem pełna miłości dla życia wszelakiego, to stanowczo wyznaczam granice. Szczególnie kunom, tłustym ślimakom i owadom pożerającym moje rośliny. 

Ogród pełen martwoty, suchych gałęzi i liści, w pierwszym odbiorze może wydawać się zaniedbanym, gdy zrozumie się jednak jego rolę, wówczas odsłania swoją drugą warstwę, tę której na pierwszy rzut oka nie widać. Niestety ogrody często mają pełnić funkcję reprezentatywną. Im bardziej zadbany i wypielęgnowany tym lepiej o gospodyni czy gospodarzu świadczy. Te wieczne zawody, kto częściej i dokładniej wykosi trawę, czyj trawnik bardzie niczym pole golfowe; bo nie wypada, by wzdłuż wiejskiej drogi krwawniki wyrósł po kolana, nie wypada zostawić niezgrabionych liści czy pozwolić pokrzywie się rozrastać. Co ludzie powiedzą...

Tak te kosiarki od rana do nocy pracują, tak te „chwasty” co do jednego wyrwane lub „randapem” wypalone, tak te drzewa i krzewy powycinane, a potem się ludziska dziwują, że w lecie z chałupy wyjść się nie da, że słońce żywym ogniem pali, że susza niszczy wszystko i studnia pusta, a jak deszcz spadnie to zatrzymać się na niczym nie może i powódź powoduje. Oj te ludziska niby takie mądre, a o podstawowych zasadach zapominają. Jeśli duże drzewa koło domu, to pioruny je zamiast domu wybiorą. Jeśli trawa wysoka to i korzenie porządne wgłąb ziemi sięgają, tworząc warstwę uniemożliwiającą utratę wody. Gdy zieleni na działce dużo to chłodniej w palące upały, bo liście przed słońcem chronią i transpirację przeprowadzają, dlatego w lesie zawsze otula nas ten przyjemny chłodek. Korzenie drzew i krzewów glebę przytrzymują i błotnych powodzi bać się nie trzeba. Gdy pozwalamy roślinom swobodnie żyć to zapewniamy sobie prywatny rezerwuar wody, nie spływa ona do rowów i strumieni tylko zostaje wokół domu.

Dlatego zanim sięgniesz po kosiarkę by rozprawić się z tą cholerną trawą pomyśl o wodzie, o przyjemnym chłodzie, o jeżach i jaszczurach, o mrówkach i biedronkach, o pszczołach i trzmielach. Pomyśl, że nie ty jedna na tym świecie ziemi, roślin i wody potrzebujesz. Twój notarialny akt własności, na przyrodzie wrażenia nie robi. Nie bądźmy szlachciankami, a czułymi opiekunkami ziemskimi i nie mianujmy się cesarzowymi we własnym ogrodzie, bo tak naprawdę ziemię nam tylko wypożyczono na czas żywota naszego.

Pokaż więcej wpisów z Sierpień 2022

Dbamy o Twoją prywatność

Sklep korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zamknij
pixel